Przyznam się do czegoś. ostatnio poszłam na siłownię. Chiałam się zmęczyć fizycznie, by trochę odsapnac psychicznie. Ubrałam zwykły podkoszulek, spodnie od dresu i jakies adidaski od chińczyka. A muszę się przyznać że mam 20 kg nadwagi, które chciałabym zrzucić, ale jak to mówią nie zawsze chcieć to móc. Ale do sedna. Spodkałam na tej siówni dawną znajomą. W czasach szkolnych nie bardzo miałysmy kontak to też zdziwiło mnie, że wogóle pamiętała mnie a co dopiero moje imię. Zaraz po stwierdzeniu, że u niej ok skrytykowała mój stój. No bo jak to na siłownie w zwykłym podkoszulku i spodniach za 15 zł. Przeciez na siłownię trzeba być ubranym modnie i stylowo. Oczywiście nie omieszkała wspomnieć, że prowadzi bloga modowego i tam jeżeli nie wiem jak się ubrać i co załozyć do odpowiednich miejsc, tam napewno znajdę odpowiedzi. Mysle sobie OK. Fajnie ! Może na tej siłowni mam być w pełnym makijażu z tipsami i doklejonymi rzęsami jeszcze i modlić się by czasem się nie spocić by to wszystko spłyneło. I najlepiej jakbym jeszcze na swój stój wydała z szesc stów i robic co chwila focie jak ja to nie ćwiczę. Pod byle pretekstem wyszłam z tamtąd. W domu sobie siadłam i tak z ciekawości lukłam na jej bloga. Wszystko pięknie. Piękna strona, piękne zdjecia. I tak pomyślałam, że to co ona pisze to jest wielkie gówno. I wyjasniam czemu. Bo nie wymyśla jakiegos stylu tylko kopiuje dokładnie styl innych psełdo blogerek. Jak to trzeba być modnym i fit. Na bierząco daje nam do przeczytania jak powinna wyglądać prawdziwa wdług niej kobieta czyli ma wygladać, zachowywać, ubierać, jeść tak jak ona. I tak się zastanawiam, czy aby na pewno to jest dobre. Te godziny na siłowni, ci trenerzy personalni, i to psełdo jedzenie każdego dnia. Po co to wszystko ? Po co takie ograniczanie się i taki wysiłek. Nie mówie, tu by żreć co popadnie i jedynie jakie ćwiczenie robić to marsz do lodówki. Co to, to nie. Mi raczej chodzi o narzucanie sobie takiego rygoru życia. Eliminowanie, rzeczy które, dawały nam radosć ( w rozsądnych ilościach- bez skrajności w skrajność). Po co nam ten cały modowy krzyk. Ja nie czuję się gorsza nie mająć dresu 4F i pełnego makijażu na siłowni. Bo to miejsce ma służyć czemuś innemu a nie lansowaniu się.
Jeszcze jedna sprawa. dziś byłam na zakupach. Z racji, że zima idzie chciałam sobie kupić cieplutką piżamkę. Ogladam wiadomą garderobę i mimo, że nie chaiłam podsłuchiwać moim uszom dała się słyszeć taka o to rozmowa miedzy dwoma paniami w tym jedna w zaawansowanej ciaży:
Pani nr 1 : Patrz, ta koszulka jest fajna i praktyczna, do szpitala jak znalazł.
Pani nr 2 ( w ciązy) : co ty ten fason już wyszedł z mody dwa lata temu, czy Ty chcesz bym na kogo wyszła w szpitalu na totalną kretynkę, co nie umie się ubarać.
Pani nr 1 : Aha
Dalej się nie przysłuchiwałam bo znalazłam piżamkę welurkową w niebieskie misie :) Ale tak sobie pomyslałam. Współczuje, już temu dziecku- pod względem zapędów modowych matki.
P.S. Sobie rowerek stacjonarny i ćwiczę i na dal mam ten strój bardzo niemodny :) Pozdrawiam tych co nie dają się zwarjować. I tak mija mi czekanie na moją śmierć :)